Kto ani razu nie miał problemu z motywacją, niech pierwszy rzuci kamień! „Ależ mi się nie chce” – to zdanie powtarzane jest jak mantra, tylko z różną częstotliwością. Kiedy najczęściej wypowiadasz te słowa?Klasyczne przypadki to:
- po przebudzeniu się o nieludzkiej porze
- robisz coś, bo musisz i na dodatek wbrew sobie (patrz. punkt 1)
- pojawia się zmęczenie materiału
(np. nadmiar obowiązków, fizyczne zmęczenie i brak pomysłów) - nie widzisz przed sobą konkretnego celu
- masz słomiany zapał
Wszystkie wymienione punkty mają wiele wspólnego z pisaniem – tekstów maści wszelakiej, ale najbardziej w przypadku wpisów na blog firmowy.
Obserwuję jak przedsiębiorcy zaczęli doceniać znaczenie wartościowych tekstów, takich wysokiej jakości i tworzonych z myślą o klientach. Hasło „content marketing” nie jest już tajemniczym zwrotem, ale techniką stosowaną w małych firmach, jednoosobowych biznesach i w międzynarodowych korporacjach. Doczekałam się! Ale…
Pisanie treści wysokiej jakości powoduje często blokadę. Przytłaczają nas najczęściej takie czynniki jak:
- systematyczność
- czasochłonność
- czekanie na efekty
- konieczność planowania
- konieczność analizowania wyników i często – zmiany strategii
Skoro już wiesz, w czym tkwi przeszkoda, to jak ją pokonać?
Ideą bloga „Pisz, módl się i kochaj” jest pokazanie Ci, że z pisania można czerpać przyjemność. To nie jest karkołomna czynność, z którą radzą sobie jedynie humaniści. A teraz zobacz, co możesz zrobić, aby poczuć „flow” stukając w klawiaturę. To moje sekretne sposoby:
1. Pomyśl o czytelnikach
Celowo umieściłam ten punkt jako pierwszy, bo dla mnie odpowiedź na pytanie „dlaczego to robię?” jest równoznaczna z „dla kogo to robię?”. Po drugiej stronie są ludzie, tacy sami jak ja. I nawet, jeśli mam z początku małe grono czytelników, to ta świadomość, że ktoś czeka na mój tekst motywuje mnie najbardziej. Mam moc, aby rozwiązać czyjś problem i podzielić się w tekście tą wiedzą. Autentyczny fragment z maila, którego otrzymałam po opublikowaniu pierwszego wpisu na blogu Pani Kropki:
Hanka, napiszę teraz, bo potem zapomnę, a może kiedyś Ci się to przyda. Gdyby Ci kiedyś przyszła do głowy taka myśl: „Po co ja to w ogóle piszę? Przecież nikt tego nie czyta”. JA czytam!
Od razu pojawił się uśmiech i zrobiło się ciepło na sercu.
Przeglądaj pozytywne komentarze od klientów, to wzmocni Twoje poczucie pewności siebie. Nawet najbardziej produktywni ludzie, niekwestionowani eksperci, mają gorsze dni, kiedy czują się do niczego. Powątpiewanie w siebie to taki potwór, który mieszka w Twojej głowie i regularnie Cię odwiedza. Przegoń go! Myśl o swoich najlepszych klientach, którzy doceniają Twój wysiłek. Poczucie celu, misji – jakkolwiek tego nie nazwiesz – daje niewyobrażalną satysfakcję. A, jeśli ten motywator połączysz z uznaniem społecznym to będziesz chciał pisać sam z siebie.
2. Pisz o odpowiedniej porze dnia
Kiedy czujesz się najbardziej produktywny? Wykorzystaj ten czas na aktywność twórczą. Zadania, które jesteś w stanie wykonać mechanicznie odłóż na porę dnia, gdy Twoje moce przerobowe spadają. Jestem zdziwiona, że piszę ten post o 15. Ale akurat nastała cisza za oknem, telefon przestał dzwonić, a mnie trzyma jeszcze energia. Może dlatego, że godzinę temu delektowałam się ciastem czekoladowym i wciąż działają endorfiny szczęścia. Jak widzisz, nie ma reguły.
3. Wyznacz sobie realny cel
Myślisz, że dlaczego masa dziewczyn ogląda zdjęcia metamorfoz fanek Ewy Chodakowskiej? Bo widzą wyraźnie cel, który chcą osiągnąć. Z tego samego powodu tak popularne są mapy marzeń. Pomagają wyznaczyć wizję i ją zrealizować. Pomyśl o tym, że regularne publikowanie artykułów zapewni Ci nawet o 55% więcej odwiedzających na stronie. Wiesz, że 73% klientów twierdzi, że blogi wpływają na ich decyzje o zakupie? Postanów sobie, że będziesz pisać z konkretną częstotliwością, a im więcej treści powstanie, tym więcej osób zainteresuje się Twoją ofertą. Jednak nie stawiaj sobie poprzeczki zbyt wysoko, bo momentalnie się zniechęcisz. Zacznij od małego kroku (np. wybierz dwa kanały publikacji treści i regularnie dziel się contentem, ustal ilość osób, które powinny zapisać się do newslettera w danym okresie). Wizualizuj sobie swój cel. Pomyśl, jak się będziesz czuć, gdy go osiągniesz? Co się zmieni? Sportowcy korzystają z tej techniki – widzą swój sportowy pojedynek na długo przed tym, zanim się odbędzie. Kiedy już wykonasz pierwszy krok, ciesz się swoim osiągnięciem i wyznacz kolejny.
4. Zrób „detoks branżowy”
Oczywiście należy trzymać rękę na pulsie i wiedzieć, co słychać u konkurencji. To nie oznacza jednak nieustannego porównywania się, które nierzadko podcina skrzydła. Zawsze będą lepsi i gorsi od Ciebie. Wiesz, w jaką pułapkę wpadłam na początku? Porównywania się do starych wyjadaczy. Agencji copywriterskich z kilkunastoletnim stażem na rynku, za którymi stoi gros ekspertów. Jak myślisz, kto w tym zestawieniu wypada blado? Początkujący freelancer (jeden człowiek) czy owa agencja (kilka oddziałów)? Teraz przyznaję, że to było zupełnie bezcelowe. Mam inną misję, cel, klientów, a nawet podejście do pracy. Nadmierne porównywanie się może odebrać Ci siły i doprowadzić do stagnacji. Zrób więc sobie przerwę – detoks – i po prostu działaj!
5. Nagradzaj się
… i to za małe sukcesy. Dlaczego masz nie odczuwać z tego powodu przyjemności? Na stworzenie tekstu poświęciłeś swój czas i energię – celebruj to! Nagrodą może być wszystko, na co masz ochotę. Masaż, spotkanie z przyjaciółmi, długa kąpiel, zakupy. To wzmocni Twoja radość z osiągnięcia i zmotywuje Cię do kolejnych starań.
Przede wszystkim NIE PODDAWAJ SIĘ! Bo kiedy spada motywacja i jesteś skłonny poddać się, wtedy przełom prawdopodobnie jest tuż za rogiem.
Poznaj 5 zasad efektywnego pisania i twórz treści z przyjemnością: klik
Jeśli wpis był dla Ciebie przydatny – zostaw proszę komentarz lub podziel się nim z innymi. Dziękuję!
Czuję się zmotywowana 🙂 dzięki! 😀
Zocha – do usług. Poczekaj aż blog się rozkręci, dopiero iskry będą lecieć spod klawiatury 😉
Świetnie się czyta Twoje teksty 🙂 Są jak łyk orzeźwiającej lemoniady w upalny dzień, w którym jest dużo do zrobienia 😉 Lekkie w formie, ale nie brak im konkretu i celności 🙂
Co za rześkie porównanie! 🙂 Dziękuję.